Szlak rowerowy im. Wincentego Pola to szlak o długości 24 km zataczający pętlę po Wyspie Sobieszewskiej. Oznaczony jest kolorem niebieskim. Przebiega po duktach leśnych, drogach gruntowych i asfaltowych o niskim natężeniu ruchu. Poziom trudności: łatwy. Rekomendowany rower: górski lub crossowy. Uznam (zachodnia część wyspy należy do Niemiec, a wschodnia, na której leży Świnoujście, do Polski). Polska część Uznamu, głównie Świnoujście, jest popularnym miejscem wypoczynku turystycznego. Oferuje szerokie plaże, uzdrowiska, liczne ścieżki rowerowe i piesze oraz atrakcje kulturalne. Na terenie Świnoujścia ludzie zajmujący się połowami stanowili duży odsetek całej populacji tych terenów, w tym największy ich procent zamieszkiwał obszary na wyspie Wolin i w okolicach. Na wystawie zaprezentowane zostały różnorodne, tradycyjne narzędzia rybackie wykorzystywane w rybołówstwie w wodach rzek, jezior i mórz. (trasy rowerowe) Na obwodzie wyspy oraz w jej środkowej części znajdują się kempingi, schroniska młodzieżowe, tanie pola namiotowe, a także liczne pensjonaty i hotele więc jeśli turystę opuszczą na trasie siły to zawsze znajdzie on miejsce na nocleg lub odpoczynek. Na wyspie działa kilka wypożyczalni rowerów. Dodany w Trasy rowerowe, Turystyka Tagged nad morzem, Świnoujście, trasa rowerowa, Trasy rowerowe, trasy rowerowe po niemieckiej stronie, wycieczki rowerowe, wyspa Uznam 1 Komentarz OGNICA–WYSPA KARSIBÓR–WYDRZANY NA ROWERZE Trasy rowerowe wokół Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Turystyka rowerowa. Trasa Wichrowe Wzgórze Chmielno–Stajnia Fiord 🐎 (początek: Chmielno) Trudna. 03:36. 52.3 km. Trasa Rynek Kartuzy–Zabytkowa lokomotywa 🚂 (początek: Krzeszna) Trudna. 04:12. . Przedpołudniowa wyprawa rowerami i promem do rezerwatu Karsiborskie Paprocie. Wbrew nazwie rezerwat nie jest położony na wyspie Karsibór, lecz na sąsiedniej wyspie Uznam, na której leży również Świnoujście. Wybieramy się na odludną południową część wyspy. Do dziś, tyle lat po przyłączeniu Pomorza Zachodniego do Polski, Uznam nie jest połączony z resztą kraju żadną drogą lądową. Tunel do Świnoujścia jeszcze się buduje, a kolejne terminy oddania do użytku nie brzmią optymistycznie. Jedynym sposobem dostania się tam z reszty Polski są dwie przeprawy promowe – jedna w samym Świnoujściu, druga z okolic mostu drogowego Wolin-Karsibór. I z tej drugiej przeprawy położonej tylko kilka minut jazdy rowerem od nas przedostajemy się na na promem za chwilę popłyniemy. Przeprawa jest bardzo sprawna. Oczekiwanie na prom i sam czas na wodzie to znacznie mniej niż pół godziny. W końcu na co dzień wielu mieszkańców tych okolic korzysta z tej drogi codziennie w drodze do pracy czy szkoły, więc musi działać sprawnie. nami Karsibór Tylko pierwszy kilometr pokonujemy ścieżką asfaltową wzdłuż drogi do Świnoujścia. Po chwili skręcamy w las Jesteśmy na terenie Torfowisk Uznamskich i Karsiborskich Paproci. Ale największą część trasy pokonujemy ścieżką rowerową wzdłuż Kanału Piastowskiego. Kanał powstał w XIX wieku, więc jako on tędy płyną ładunki morskie do i ze Szczecina. Do niedawna tylko drobnica, bo tor wodny miał 9,5m głębokości. Teraz jest pogłębiany do 12,5 metra, co umożliwi pływanie tędy również i statkom pochodzący z pogłębiania toru wodnego trafia na pola refulacyjne. Jest ich kilka w całym obszarze Zalewu Szczecińskiego, bo i olbrzymie masy piachu i ziemi trzeba wydobyć i jakoś zagospodarować. Tworzone są na przykład nowe wyspy na Zalewie (Brysna i Śmięcka), na których mają powstać ptasie na jeden z takich obszarów składowania refulatów. Widok nieoczekiwany – między lasem a wodami Zalewu powstała pustynia o powierzchni kilku hektarów. Pełno tu skarbów z dna wydobytych Latarnie w miejscu, gdzie szeroki Zalew Szczeciński wpływa do wąskiego na niewiele ponad 100 metrów (licząc w dnie) kanału. Na drzewie przy latarni usiadł bielik Natrafiamy na ślady żerowania bielika: w jednym miejscu jadł kormorana, w drugim sporą rybę, sądząc po wielkości łusek. Po karsiborskiej stronie kanału kolonię lęgową mają kormorany. Oprócz mew to najczęściej widywane przez nas ptaki na morzem. Falochrony ochraniające wejście do kanału Rzut okiem przez Zalew na południe w kierunku Szczecina Holownik pilotujący niewiele większą jednostkę Już bez wjeżdżania do lasu wracamy na prom ścieżką wzdłuż kanału. Na Karsiborze zahaczamy jeszcze o pozostałości bazy U-botów z czasów wojny. Kawa przy karsiborskiej marinie. Towarzyszą nam podloty dymówek A nad nami kołują bieliki. W pewnej chwili były ich aż cztery. Nie była to ani ptasia ani szczególnie fotograficzna wyprawa. Tylko ja dźwigałem aparat ze sobą. Więc dla odmiany zapraszam do Galerii na moje własne zdjęcia mew – bo ich było dziś najwięcej. Porzuć cztery kółka, daj naturze szansę. Propozycja wyprawy rowerowej na wyspę Karsibór z REJSEM KATAMARANEM PO KRAINIE 44 WYSP. g. 10:00 Wypożyczalnia rowerów Ośrodek Wczasowy „Grodek” ul. Bol. Chrobrego 35/róg ul. Uzdrowiskowej lub ul. Prusa przy „Fregacie” oraz w punktach wynajmu rowerów w dzielnicy nadmorskiej. Rower można też zamówić pod numerem tel. 500 412 500 Opis trasy Przejazd w kierunku promów Bielik (ok. 1,3 km), przeprawa promowa przez kanał na wyspę Wolin. Przejazd ul. Barlickiego… Czytaj wiecej Długość: 31,70 km Stopień trudności trasy: średnia Trasa rozpoczyna się i kończy przy stacji UBB w Świnoujściu. Obejmuje niemiecką część wyspy Uznam wzdłuż jeziora Wolgastsee i Gothensee, przez miejscowości Ulrichshorst, Reetzow, Benz oraz dawne uzdrowiska cesarskie Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck. Bez wątpienia to będzie najlepsza wycieczka po wyspie. Zerujemy licznik Start. Stacja kolejki UBB. Jedziemy 150 m ścieżką rowerową ul. 11 Listopada w kierunku ul. Legionów Skręcamy w prawo w ul. Legionów…. Czytaj wiecej Długość: 15,10 km Stopień trudności trasy: łatwa Trasa wiedzie do punktu widokowego w przygranicznym Kamminke. Rozpoczyna się i kończy przy stacji UBB. Obejmuje przejazd przez mosty graniczne Świnoujście – Kamminke i Świnoujście – Garz, punkt widokowy w Kamminke oraz cmentarz Golm. Zerujemy licznik Start. Stacja kolejki UBB. Po przejechaniu na światłach jedziemy ścieżką rowerową ul. Wojska Polskiego, a następnie ul. Konstytucji 3 Maja aż do kościoła. Na skrzyżowaniu przy kościele z ul. Grunwaldzką… Czytaj wiecej Ta strona używa ciasteczek. Korzystając z naszej strony internetowej wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies w celu zapewnienia Ci wygody podczas przeglądania zawartości naszych się | zamknij Chcę dowiedzieć się więcej Szlak rowerowy Odra-Sprewa - spis treści Szlak rowerowy między Odrą a Sprewą Szlak Odra-Sprewa - podstawowe informacje Budujący mosty Frankfurt nad Odrą 40 kilometrów na szlaku rowerowym Odra-Nysa Eisenhüttenstadt - najdziwniejsze miasto Niemiec Ślady po Armii Czerwonej na kominach elektrowni Okazja do ciekawych rowerowych obserwacji Klasztor w Neuzelle z Teatrem Niebiańskim W maju w Niemczech zawsze szparagi Komfortowe drogi rowerowe Brandenburgii Jednolity system oznakowania szlaków Żywy skansen motoryzacyjny NRD Najładniejsza droga rowerowa na trasie Zamek, kościół i najstarszy budynek Brandenburgii Historyczne centra miast Brandenburgii Rowerem po Pojezierzu Odrzańsko-Sprewskim Kirkut, most zwodzony i wydma śródlądowa Nocleg w pensjonacie sieci Bett+Bike Gotyckie kościoły i kościółki Brandenburgii Jedyna fabryka Tesli w Europie Sprewa z kanałami Odra-Sprewa i Fryderyka Wilhelma Katedra, nowoczesny rynek i punkt komunikacyjny Świetne drogi rowerowe wzdłuż Sprewy i kanałów Cztery śluzy na kanale Odra-Sprewa Najpierw był kanał Fryderyka Wilhelma Rowerowym mostem do doliny Szlauby Dla kogo jest szlak Odra-Sprewa? Aż 7 tysięcy kilometrów dróg rowerowych Ambasadorzy turystyki rowerowej w Brandenburgii Most dla rowerzystów na kanale Odra-Sprewa Szlak rowerowy między Odrą a Sprewą Użyta przeze mnie nazwa "szlak Odra-Sprewa" sugeruje przebieg wzdłuż tych rzek, podobnie jak w przypadku szlaku rowerowego Odra-Nysa, jednak tak nie jest. Szlak Oder-Spree-Tour biegnie wzdłuż Odry tylko przez około 40 kilometrów, a wzdłuż Sprewy - może kilkanaście kilometrów. Nazwę "Odra-Sprewa" należy rozumieć raczej jako określenie obszaru Pojezierza Odrzańsko-Sprewskiego (Seenland Oder-Spree) leżącego "między" tymi rzekami, a nie jako trasę rowerową biegnącą wzdłuż ich biegów. A tym co bezpośrednio łączy Odrę i Sprewę, są kanały - najpierw Kanał Odra-Sprewa, potem jego poprzednik, Kanał Fryderyka Wilhelma, nad którymi nasz szlak prowadzi przez wiele kilometrów. Przy okazji - mimo, że w mowie potocznej częściej słyszy się słowo "Szprewa", tym jedynym poprawnym określeniem jest "Sprewa", o czym informuje Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych przy Głównym Geodecie Kraju w urzędowym wykazie polskich nazw geograficznych świata. Kanał Fryderyka Wilhelma i droga rowerowa Szlak Odra-Sprewa - podstawowe informacje Oder-Spree-Tour - czyli szlak rowerowy Odra-Sprewa - ma oficjalną długość 278 kilometrów. Podczas naszej 4-dniowej wycieczki po szlaku, którą rozpoczęliśmy we Frankfurcie nad Odrą, gdzie zostawiliśmy samochody, przejechaliśmy... właśnie 278 kilometrów. Zakończyliśmy jednak w Wiesenau, skąd ostatni odcinek przejechaliśmy pociągiem. Do Frankfurtu nad Odrą można dostać się samochodem, który można zostawić na miejskim bezpłatnym parkingu dla turystów. Do Frankfurtu można dotrzeć również pociągiem, co może być szczególnie przydatne, jeśli wziąć pod uwagę połączenia po niemieckiej stronie, które umożliwiają tworzenie wariantów trasy - trzydniowego z Frankfurtu przez Neuzelle, Beeskow do Fürstenwalde, a także jednodniowego - z Fürstenwalde do Frankfurtu nad Odrą. Co ważne - zdecydowana większość szlaku biegnie po drogach tylko dla rowerów lub po drogach leśnych zamkniętych przed ruchem samochodowym. Leśna droga rowerowa we wschodniej Brandenburgii Budujący mosty Frankfurt nad Odrą Nasz wyjazd rozpoczęliśmy we Frankfurcie nad Odrą podczas sprawnego, godzinnego spaceru po mieście z polskim przewodnikiem, o którego możecie pytać w Polsko-Niemieckiej Informacji Turystycznej w centrum miasta. Na naszej trasie znalazły się między innymi zabytkowe obiekty jak Kościół Mariacki, remontowany akurat Ratusz czy kościół św. Gertrudy, które przetrwały lub zostały odbudowane po zniszczeniach II wojny światowej, która niemal całkowicie zrujnowała miasto. Zajrzeliśmy także na Uniwersytet Europejski Viadrina, zobaczylismy tzw. Stolpersteine - kamienie pamięci o Żydach, którzy kiedyś mieszkali we Frankfurcie, zobaczyliśmy Oderturm - najwyższy budynek w Brandenburgii. Może dzisiejszy Frankfurt nie jest miastem, które rzuca na kolana, ale plany jakie ma i entuzjazm zaangażowanych w nie osób stawia miasto w pozytywnym, przyjaznym świetle. Kościół Mariacki we Frankfurcie nad Odrą Plany Frankfurtu, które wspierają władze federalne Niemiec, zakładają starania o budowę Centrum Przyszłości Jedności Niemiec i Transformacji Europejskiej. Nowa placówka we Frankfurcie chce budować społeczne mosty - z przeszłości w przyszłość, z Niemiec do Polski, znad Odry do Europy. Placówka ma być podobna chociażby do Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku i podejmować inicjatywy na polu transformacji społecznej, rozwoju nauki, działalności kulturalnej i społecznej. Już teraz Frankfurt i Słubice, które przed II wojną światową były dzielnicą Frankfurtu, działają jako tzw. Dwumiasto, koordynując wiele aspektów codziennego funkcjonowania. Tymczasem jedyny most między Frankfurtem a Słubicami zwykle stoi zakorkowany - albo przez Polaków jadących do pracy do Niemiec, albo Niemców zdążających na zakupy do Polski. Ratusz we Frankfurcie nad Odrą 40 kilometrów na szlaku rowerowym Odra-Nysa Pierwsze 40 kilometrów po opuszczeniu Frankfurtu nad Odrą spędziliśmy na szlaku rowerowym Odra-Nysa (Oder-Neiße-Radweg), który początkowo był dla nas odcinkiem dojazdowym, a następnie biegł razem z właściwym szlakiem Odra-Sprewa. Dla Niemców szlak Odra-Nysa jest jednym z wielu długodystansowych szlaków rowerowym którymi mogą się cieszyć i szlakiem, który czasem nawet plasuje się w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych szlaków w Niemczech. Dla turystów rowerowych z Polski to najbliższy, najlepiej dostępny przykład doskonałej, spójnej, turystycznej infrastruktury rowerowej o długości aż około 600 kilometrów. To wiele więcej niż liczą najdłuższe szlaki rowerowe na Pomorzu Zachodnim czy w Małopolsce. Szlak Odra-Nysa ma swój początek koło czeskiego Jablonca w Górach Izerskich, koniec - w Ahlbeck na wyspie Uznam nad Morzem Bałtyckim. Kilka lat temu przejechałem jego większą część, a wrażenia opisałem w artykule poświęconym szlakowi rowerowemu Odra-Nysa. Szlak rowerowy nad Odrą koło Frankfurtu Niewiele szlaków rowerowych w Europie może pochwalić się tak ogromnym kontaktem z naturą, jaki jest udziałem rowerzysty jadącego po szlaku wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. Na pokonanym przez nas odcinku znajdowało się zaledwie jedno 30-tysięczne miasto - Eisenhüttenstadt, które w dodatku przecina się jadąc zaledwie przez jedną, historyczną dzielnicę. Przez resztę dystansu dzielącego Frankfurt od Neuzelle zajmowaliśmy się cieszeniem oczu zielenią i widokami na szeroką Dolinę Dolnej Odry, które rozciągały się z wysokich wałów przeciwpowodziowych. Czasem zdarza się, że wąska droga rowerowa biegnąca po koronie wału się kończy i sprowadza rowerzystę na szeroką asfaltową drogę techniczną u podnóża wału - wtedy warto pilnować momentu, aby jak najszybciej wrócić z powrotem na koronę wału, by wykorzystać 100 procent okazji na podziwianie nadodrzańskiego krajobrazu. Szlak rowerowy Odra-Nysa koło Neuzelle Eisenhüttenstadt - najdziwniejsze miasto Niemiec Wspomniane Eisenhüttenstadt porównywane jest do krakowskiej Nowej Huty, ale zdarza się, że mówi się o nim “najdziwniejsze miasto Niemiec”. Eisenhüttenstadt powstało z osiedla mieszkaniowego, które wybudowano dla pracowników budowanej po II wojnie światowej huty żelaza. Początkowo nosiło nazwę Stalinstadt - jak Katowice, później zostało połączone z historycznym Fürstenbergiem nad Odrą i otrzymało obecną nazwę tłumaczoną dosłownie jako “miasto huty żelaza”. Ponieważ zostało zaplanowanie i wybudowane od zera, do dzisiaj doskonale zachowały się założenia socjalistycznych planistów, którzy w latach 50. XX wieku stworzyli tu być może najbardziej nowoczesne miasto Niemiec. Właśnie te miejskie założenia i architektura socjalistycznego klasycyzmu są dziś największą atrakcją miasta, choć z dawnych 50 tysięcy mieszkańców w Eisenhüttenstadt pozostała jedynie około połowa. Piszę o Eisenhüttenstadt jak o atrakcji leżącej niedaleko szlaku, choć sami uznaliśmy, że naszą aktywność tutaj ograniczymy jedynie do zabytkowego Fürstenbergu nad Odrą. Fürstenberg nad Odrą - dzielnica Eisenhüttenstadt Ślady po Armii Czerwonej na kominach elektrowni Tuż przed Fürstenbergiem z nadrzecznego krajobrazu nagle wyrastają dwa 100-metrowe kominy z wyraźnymi ubytkami - to elektrownia Vogelsang. Te pozornie nieciekawe industrialne ruiny stoją tu już prawie 80 lat. Budowa elektrowni Vogelsang rozpoczęła się w 1943 roku by zaspokoić zwiększone zapotrzebowanie przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy na energię elektryczną, a pracowali przy niej jeńcy wojenni i robotnicy przymusowi. Pierwsze plany przewidywały budowę aż 15 identycznych obiektów, jednak zostały zrewidowane do tylko pięciu. Budowy jednak nie dokończono - w 1945 roku zatrzymała ją radziecka ofensywa i to właśnie ślady po ostrzale Armii Czerwonej widać na kominach elektrowni. Po wojnie maszyny i całe wyposażenie elektrowni zostały wywiezione do Związku Radzieckiego. Pod koniec poprzedniego wieku zapadła decyzja o rozbiórce obiektu, która została zatrzymana przez protesty ekologów - przez dziesiątki lat ruiny elektrowni stały się siedliskiem ptaków i nietoperzy. Zniszczona elektrownia Vogelsang nad Odrą Okazja do ciekawych rowerowych obserwacji Popularność szlaku rowerowego Odra-Nysa wśród niemieckich turystów rowerowych sprawia, że nawet tak krótki przejazd jak nasz może być okazją do ciekawych obserwacji. W ciągu około dwóch-trzech godzin jakie spędziliśmy na wałach Odry widzieliśmy przynajmniej kilkanaście grup rowerzystów (w tym par) i pewnie drugie tyle samotnych podróżników rowerowych. Na pewno cieszy oko ogromne zróżnicowanie podróżujących rowerami - z partnerem, z przyjaciółmi, z dziećmi, w różnym wieku - turystykę rowerową w Niemczech uprawiają wszyscy. Dominują oczywiście rowery turystyczne - trekkingowe, jednak z wyraźnie widocznym trendem w postaci dużej liczby rowerów elektrycznych. Najsympatyczniejszym był chyba rowerzysta wiozący psa w przyczepce - ilość bagażu, słuchawka na uchu, wyprawowy strój i rower elektryczny wskazywały, że ów człowiek raczej nie wyskoczył tylko po bułki do Frankfurtu. Rowerzysta z psem w przyczepce Klasztor w Neuzelle z Teatrem Niebiańskim Z wału przeciwpowodziowego, którym biegnie szlak Odra-Nysa, zjeżdżamy, gdy daleko po prawej stronie widać już sylwetkę zespołu klasztornego Cystersów w Neuzelle. Tu szlak rowerowy Odra-Sprewa opuszcza wały Odry i od teraz kieruje się w kierunku Berlina. Klasztor w Neuzelle nazywany jest “barokowym cudem Brandenburgii” i w 2018 roku obchodził jubileusz 750-lecia powstania. Przez całą historię swojego istnienia przetrwał nieuszkodzony w pierwotnej formie. Niestety, nie zobaczyliśmy przepięknego, bogatego wnętrza Kolegiaty Najświętszej Maryi Panny - w weekendy kościół zamykany jest już o godzinie 16. Udało nam się jednak zajrzeć do mniejszego, ewangelickiego kościoła św. Krzyża, przejść po klasztornym ogrodzie i rzucić okiem na znajdującą się w nim oranżerię. To miejsce, o którym warto pamiętać także jadąc po szlaku Odra-Nysa - zresztą kilka lat temu właśnie przez Neuzelle prowadził jeden z objazdów wyznaczonych na czas robót drogowych na szlaku. Klasztor Cystersów w Neuzelle w Brandenburgii Na szczęście zobaczyliśmy wyjątkowe miejsce, jakim jest Muzeum Teatr Niebiański, mieszczące się w budynku dawnej powozowni naprzeciw kolegiaty. W zaciemnionym, wysokim pomieszczeniu prezentowane są dwie konstrukcje przypominające wyglądem sceny w niewielkim teatrze. Każda składa się z dwóch rzędów kilkunastu drewnianych planszy obitych malowanym materiałem, układających się w wielowymiarową scenę. Najstarsze prezentowane elementy sceny pochodzą z XVIII wieku i - wszystkie przedstawiają wydarzenia związane z cierpieniem, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Wszystkich scen zachowanych w klasztorze w Neuzelle jest pięć, z nich prezentowanych są właśnie dwie. Swoją wyjątkowością “teatr” z Neuzelle przypomniał o innym niecodziennym zabytku sztuki sakralnej, jakim jest zachowana oryginalna zasłona wielkopostna, którą oglądać można w Żytawie (więcej o niej w tekście o szlaku Odra-Nysa). Teatr Niebiański w klasztorze w Neuzelle W maju w Niemczech zawsze szparagi Tuż koło zabudowań klasztornych w Neuzelle działa miejscowy browar i restauracja. A takie zestawienie zawsze brzmi nam jak dobra okazja na dłuższy postój i przerwę w jeździe. Co wylądowało na naszych talerzach? Oczywiście - szparagi, ulubione warzywo Niemców, bez którego nie można wyobrazić sobie majowego wyjazdu do Niemiec. Wśród warzyw, które uprawia się na wolnym powietrzu, właśnie uprawy szparagów zajmują największy areał w Niemczech. Z kolei Brandenburgia jest jednym z trzech regionów, gdzie zbiera się ich najwięcej, głównie dzięki pracownikom sezonowym z Polski. W efekcie w majowym menu niemal każdej restauracji znajduje się zupa szparagowa oraz sznycel ze szparagami i sosem holenderskim. Kolejnego dnia w przyjemnej włoskiej tawernie nad samą Sprewą w Beeskow znaleźliśmy nawet (i oczywiście zamówiliśmy) pizzę ze szparagami. Doskonała! Na szparagi do Brandenburgii Komfortowe drogi rowerowe Brandenburgii Droga z Neuzelle do naszego noclegu nad jeziorem Wirchensee, zaszytym w lesie w dolinie rzeki Szlauby, przypomniała, dlaczego tak lubimy jeździć rowerem po Niemczech. Na kilkunastu kilometrach, które mieliśmy do pokonania, szosie towarzyszyła doskonała, szeroka droga rowerowa, którą prowadził “nasz” szlak Odra-Sprewa. W dodatku - o ile dobrze pamiętam - nie zdarzyło się nawet przez chwilę, by biegła tuż obok drogi, przeciwnie - często wchodziła w las oddalając się na kilka-kilkanaście metrów od drogi, przypominając Kaszubską Marszrutę w Borach Tucholskich. To właśnie tak budowana infrastruktura rowerowa zapewnia komfort i bezpieczeństwo rowerowych podróży po Niemczech. Przez następne trzy dni jazdy jeszcze wielokrotnie mieliśmy okazję zachwycać się jakością dróg rowerowych w Brandenburgii. Wygodne drogi rowerowe w Brandenburgii Jednolity system oznakowania szlaków Elementem tej rowerowej wygody jest system oznakowania szlaków rowerowych, jednolity w całych Niemczech. Biało-zielone tablice z nazwami miejscowości stoją od Bałtyku po Alpy. Czytelna, wyraźna czcionka informuje o odległości do najbliższego, większego miasta na szlaku (wyżej) oraz do najbliższej miejscowości lub obiektu (niżej), czyli zawsze dostarcza rowerzyście tych najbardziej istotnych informacji. Kwadratowe tabliczki pod drogowskazami (rzadziej nad nimi) informują za pomocą logo o szlaku rowerowym, który prowadzi w kierunku wskazywanym przez drogowskaz. Podczas naszej majówki w Brandenburgii prowadziła nas siedząca na rowerze czarna sowa na żółtym tle - znak szlaku Odra-Sprewa. Innym ważnym szlakiem widocznym na zdjęciu jest Tour Brandenburg, najdłuższy szlak rowerowy Niemiec, którym podróżowaliśmy po Brandenburgii podczas dwóch wyjazdów w poprzednich latach. Drogowskazy na szlaku Odra-Sprewa Żywy skansen motoryzacyjny NRD Niecodzienna scena rozpoczęła drugi dzień wyjazdu. O tym, że znajdujemy się w dawnych wschodnich Niemczech, przypomniał nam klimat stworzony przez kilkadziesiąt osób w jednym trabancie i na kilkudziesięciu nie najmłodszych motorowerach i skuterach produkowanych jeszcze w czasach Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Ten żywy skansen motoryzacyjny uformował się w kolumnę w jednej z bocznych dróg koło wsi Dammendorf, a następnie ruszył w kierunku Beeskow. Kim byli, dlaczego zbierali się w niewielkiej wsi, dlaczego wielu z nich wyglądało jak żywcem wyciągnięci z muzeum DDR, które zwiedzaliśmy zwiedzając Berlin i Szlak Muru Berlińskiego kilka lat temu - niestety, nie wiemy do dziś. Niecodzienny orszak w Brandenburgii Najładniejsza droga rowerowa na trasie Wkrótce po tym wydarzeniu trafiliśmy na jedną z najładniejszych dróg rowerowych podczas całego wyjazdu i jeszcze jeden z przykładów, jak wiele można zrobić dla turysty rowerowego. W dolinie Szlauby (Schlaubetal) wjechaliśmy na około kilometrową drogę rowerową poprowadzoną po wysokim brzegu kameralnego jeziora Hammersee, przez które przepływa Szlauba. Wąski asfaltowy trakt wykończono z obu stron brukiem nadając trasie dodatkowej estetyki, ale w ten sposób - tak podejrzewam - wprowadzono wdzięczny element ostrzegający przed zagapieniem się i zjechaniem z drogi. Na końcu tej drogi, na wysokim półwyspie nad jeziorem zastajemy zabudowania leśniczówki Siehdichum z kawiarnią i tarasem z widokiem na jezioro - o tej porze dnia to doskonałe miejsce na krótki postój przy kawie i ciastku. Pod względem estetyki, atrakcyjności krajobrazowej, ale i jej ukształtowania - mieliśmy wrażenie, że biegnie delikatnie z góry w dół - to na pewno jeden z najładniejszych fragmentów dróg rowerowych, jakimi jechaliśmy. Przy tej zaskakująco ciepłej i słonecznej pogodzie - szczególnie. Piękna droga rowerowa w dolinie Szlauby Zamek, kościół i najstarszy budynek Brandenburgii Z Beeskow, oprócz wspominanej już pizzy ze szparagami nad Sprewą, wywieziemy też wspomnienie o niewielkim, wciąż odbudowywanym zamku w pobliżu Sprewy i dużym, jednym z największych w tej części Niemiec, kościele gotyckim z XIV wieku. A tuż przed głównym wejściem do Kościoła Mariackiego stoi najstarszy zachowany budynek we wschodniej Brandenburgii. Budynek pochodzi z końcówki XV wieku, początkowo został zbudowany jako spichlerz, później służył za budynek mieszkalny. Przetrwał zarówno średniowieczne pożary, jak i radziecki nalot z 1945 roku, który zniszczył dużą część miasta. Dziś znajduje się w nim otwarta ekspozycja muzealna - maluteńki skansen miejski. Z tego miejsca wąska uliczka prowadzi na rozległy rynek w Beeskow. Wieża zamku w Beeskow w Brandenburgii Historyczne centra miast Brandenburgii Beeskow wydało mi się miastem bardzo charakterystycznym dla tej części Niemiec, podobnym do kilku innych, jakie odwiedzaliśmy podczas naszych wcześniejszych tras po Brandenburgii. Wszystkie należą do grupy “Historyczne centra miast”, skupiającej miasta z zachowanym dawnym układem urbanistycznym i przyjętą polityką rozwoju, uwzględniającego troskę o dziedzictwo kulturowe i historyczne. Oprócz Beeskow z listy 31 miast Brandenburgii z historycznymi centrami widzieliśmy także Brandenburg nad Hawelą, Lenzen nad Łabą, Lübbenau w Spreewaldzie, Perleberg, Poczdam, Rheinsberg, Templin, Werder nad Hawelą i Wittstock nad Dosse. Wszystkie kojarzą mi się z gotycką ceglaną architekturą, zachowanymi murami i bramami miejskimi, ale takze małomiasteczkowym, jednak bardzo przyjemnym klimatem niemieckiej prowincji. Wyobrażam sobie, że w Polsce podobna inicjatywa mogłaby się również sprawdzić i uchronić wiele miasteczek przed niekontrolowaną rozbudową i zacieraniem historycznego dorobku. Historyczne centrum Beeskow w Brandenburgii Rowerem po Pojezierzu Odrzańsko-Sprewskim Przejazd wzdłuż dwóch dużych jezior, jakie leżą między Beeskow a Storkow, przypomniał nam, że niemal cała nasza trasa leży na obszarze Pojezierza Odrzańsko-Sprewskiego (Seenland Oder-Spree). Choć nazwa powstała raczej w celach turystyczno-promocyjnych i nie jest oficjalną nazwą żadnego z niemieckich regionów geograficznych, dość dobrze oddaje charakter tego regionu. Wśród wypoczynkowych miejscowości Pojezierza Odrzańsko-Sprewskiego jest leżące nad jeziorem Scharmützelsee miasteczko Bad Saarow, które w latach 20. XX wieku, czyli w latach rozkwitu niemieckiej kultury i sztuki, było popularnym miejscem spotkań i wypoczynku przedstawicieli berlińskich kręgów artystycznych i kulturalnych. Obecnie do najpopularniejszych miejsc w okolicy należą termy w Bad Saarow funkcjonujące dzięki miejscowemu ujęciu wód solankowych i okolicznym torfowiskom. Pawilon plażowy w Bad Saarow Kirkut, most zwodzony i wydma śródlądowa Interesującym miejscem podczas jazdy szlakiem rowerowym Odra-Sprewa było również niewielkie Storkow, gdzie spędziliśmy drugi z naszych z noclegów. Najcenniejszym obiektem jest tu niewielki zamek, podobny do tego w Beeskow. Pochodzi już z XIII wieku, a w obecnej formie służy dopiero od kilkunastu lat, odbudowany po pożarze z lat 70. poprzedniego wieku. W Storkow znajduje się również zabytkowa zabudowa centrum miasta i odnowiony zabytkowy, drewniany most zwodzony. Przy szosie którą prowadzi szlak znajduje się również zadbany cmentarz żydowski, a niedaleko dalej w przydrożnym lesie można zobaczyć aż 69-metrową wydmę Waltersberge, jedną z największych wydm śródlądowych w Brandenburgii. Zamek w Storkow w Brandenburgii Nocleg w pensjonacie sieci Bett+Bike W Storkow spaliśmy w pensjonacie Storchenklause - to jeden z prawie 50 obiektów noclegowych sieci Bett+Bike położonych przy szlaku rowerowym Oder-Spree-Tour. Bett+Bike to niemiecka sieć “miejsc przyjaznych rowerzyście”, jakie w Polsce znamy ze szlaku Green Velo i których sieć rozwijają także Małopolska i Pomorze Zachodnie. We wszystkich z takich miejsc noclegowych dostępny jest garaż lub inne zamykane, bezpieczne pomieszczenie na rowery, turysta rowerowy może również skorzystać z podstawowych narzędzi i części zapasowych. Jak zawsze w takich momentach, zachęcam do planowania z dużym wyprzedzeniem i możliwie szybkiego dokonywania rezerwacji podczas wyjazdów do Niemiec - przez popularność turystyki rowerowej u naszych sąsiadów te najlepsze, także najtańsze i najlepiej zlokalizowane pensjonaty i hotele są szybko rezerwowane. Więcej noclegów w Brandenburgii znajdziecie zaglądając do popularnego serwisu noclegowego. Pensjonat sieci Bett+Bike w Storkow Gotyckie kościoły i kościółki Brandenburgii Południowa część pętli szlaku wydaje się podobna do naszej Warmii. Podobnie pofałdowany polodowcowy krajobraz, ale i te same dawne pruskie klimaty dominujące w starszej zabudowie. Oprócz monumentalnych świątyni w Beeskow czy w Fürstenwalde, w wielu brandenburskich wsiach znajdziecie niewielkie, zabytkowe kościoły gotyckie. Wśród nich jest ten w Möbiskruge, niedaleko Neuzelle - wczesnogotycki, halowy kościół z połowy XIV wieku. Wewnątrz znajduje się zachowany ołtarz z XVI wieku, a jeden z trzech dzwonów datowany jest na XVII wiek. Inny znajduje się w Merz kilkadziesiąt kilometrów dalej - XV-wieczna sylwetka z kamienia polnego wykończona jest dzwonnicą z muru pruskiego. Wszystkie są zadbane, należą do gmin ewangelickich, zwykle stanowią centralny punkt miejscowości nadając im nieco średniowiecznego sentymentu. Gotycki kościół w Möbiskruge Jedyna fabryka Tesli w Europie Część zachodnia pętli szlaku Odra-Sprewa jest bezdyskusyjnie najmniej ciekawa, choć nie brakuje tu ani dobrych dróg rowerowych, ani miejsc do zobaczenia. Dla mnie sporą atrakcją na tych kilometrach była gigafabryka marki Tesla. Mimo że ogromny obiekt, pod który wycięto sporą połać lasu niedaleko miasta Erkner, jest wciąż budowany, warto podjechać na jeden z wiaduktów nad autostradą A10, czyli tzw. “ringiem” wokół Berlina. Brukowany wiadukt został zaślepiony, droga zamknięta, lecz jedyną fabrykę koncernu Elona Muska w Europie widać stąd dość dobrze. Ten dojazd widać wyraźnie na mapie naszego przejazdu u góry strony. A jeśli widok na gigafabrykę nie jest tym, o czym marzycie, możecie spędzić trzy dni w Brandenburgii zamiast czterech i wygodnie skrócić trasę przejeżdżając z Bad Saarow na północ, prosto do miasta Fürstenberg nad Sprewą. Gigafabryka Tesli pod Berlinem Sprewa z kanałami Odra-Sprewa i Fryderyka Wilhelma Przed miastem Erkner szlak rowerowy po raz pierwszy przecina Kanał Odra-Sprewa, a niedługo później także samą Sprewę. To jeden z najstarszych kanałów Brandenburgii i jeden z najciekawszych zabytków techniki w regionie. Kanał Odra-Sprewa został oddany do użytku w 1891 roku, połączył rzekę Dahme (dopływ Sprewy) z Odrą. Powstała w ten sposób droga wodna ma 85 kilometrów długości i łączy zlewnie Morza Bałtyckiego i Morza Północnego. Jednak zanim powstał współczesny Kanał Odra-Sprewa, przez dwieście lat żegluga między Berlinem a Odrą odbywała się dzięki kanałowi wybudowanemu (a raczej: dokończonemu) przez Fryderyka Wilhelma I, od którego kanał wziął swoją nazwę. Nasz szlak rowerowy kilkukrotnie przecina i Sprewę, i Kanał Odra-Sprewa, i a na końcu Kanał Fryderyka Wilhelma - wzdłuż nich biegną długie kilometry ostatniego dnia wyjazdu nadając mu wyjątkowo nadwodnego charakteru. Rzeka Sprewa koło Erkner Katedra, nowoczesny rynek i punkt komunikacyjny Robiące przyjemne wrażenie Fürstenwalde nad Sprewą jest - podobnie jak Erkner, wcześniejsze miasto na trasie - położone przy linii kolejowej z Frankfurtu nad Odrą do Berlina. Takie udogodnienie pozwala na planowanie albo tylko dwu-/trzydniowej wycieczki na trasie Frankfurt-Neuzelle-Beeskow-Bad Saarow-Fürstenwalde, albo nawet jednodniowej z Fürstenwalde do Frankfurtu. Niemieckie pociągi regionalne jeżdżą tędy co godzinę, co ułatwia szybki powrót albo do samochodu pozostawionego we Frankfurcie, albo dalej pociągiem do Polski. W samym Fürstenwalde warto zobaczyć Katedrę Mariacką i stojącą u jej podnóża odtworzony, współczesny rynek z zabytkowym ratuszem. Nie oczekujcie fajerwerków, a jedynie tej specyficznej sytuacji, gdy zabytkową średniowieczną tkankę miejską łączy się z powojennym, dość specyficznym poczuciem nowoczesności. Ze względu na ogromne zniszczenia po II wojny światowej miasto może pochwalić się jedynie pojedynczymi zabytkami z wcześniejszych epok. Na głównej ulicy handlowej Fürstenwalde można poszukać miejsc na niedrogi posiłek. Katedra Mariacka w Fürstenwalde nad Sprewą Świetne drogi rowerowe wzdłuż Sprewy i kanałów Jednak za Fürstenwalde szlak znów robi się ogromnie przyjemny i naprawdę warto traktować go w kategorii dobrych propozycji nawet na jednodniową wycieczkę w Brandenburgii. Wkrótce po opuszczeniu miasta wjeżdżamy na wąskie leśne drogi asfaltowe zamknięte przed samochodami, które najpierw nieco kluczą po gęstych, przyjemnych lasach, a potem nagle wyprowadzają na długi, drewniany most pieszo-rowerowy nad Kanałem Odra-Sprewa. W okolicy nie ma żadnych miejscowości, więc most stanowi kolejny przykład infrastruktury zbudowanej przez Niemców wyłącznie na potrzeby lokalnego ruchu turystycznego. Co ciekawe, w momencie gdy dotarliśmy na most, właśnie zjeżdżała z niego ekipa zawodowych kolarzy w trykotach niemieckiej kadry narodowej i jechała dalej w kierunku z którego przyjechaliśmy - trudno o lepszy dowód na doskonałą jakość dróg rowerowych. Most rowerowy na kanale Odra-Sprewa Cztery śluzy na kanale Odra-Sprewa Nie dalej niż kilometr od mostu nad kanałem znajduje się śluza Kersdorf, jedna z czterech na Kanale Odra-Sprewa. Wybudowana w 1891 roku początkowo posiadała jedną komorę, drugą wybudowano w 1914 roku. Ciężka niebieska konstrukcja to windowane wrota, którymi w 1928 roku zastąpiono dotychczasowe wrota o klasycznej konstrukcji. Jeśli czas Wam pozwala, warto zatrzymać się na śluzie - dostępny jest przejazd po koronie zapory - i poczekać na okazję do obserwacji procesu śluzowania. Ostatni raz śledziliśmy działanie śluzy podczas wycieczki po Kanale Elbląskim - obiekty na Kanale Odra-Sprewa są znacznie większe. Śluza Kersdorf na kanale Odra-Sprewa Niedaleko za śluzą Kersdorf szlak rowerowy ponownie robi wrażenie - tym razem prowadzi rowerowego turystę wąskim pasem ziemi pomiędzy głównym przebiegiem Sprewy (z prawej) a Kanałem Odra-Sprewa (z lewej). Trafiliśmy akurat na moment, kiedy z jednej strony po Sprewie płynęła 4-osobowa łódka wioślarska ze sternikiem, a z drugiej holownik rzeczny pchał do celu barkę do pogłębiania dna. Podejrzewam, że to kolejny symboliczny widok - Sprewa jako akwen wykorzystywany przede wszystkim do rekreacji i sportów wodnych, za to Kanał Odra-Sprewa jako droga wodna wykorzystywana jako transregionalny szlak transportowy. Na zdjęciu widać też wyraźną różnicę poziomów wody pomiędzy Sprewą a jej kanałem, utrzymywaną właśnie przez śluzę Kersdorf. Droga rowerowa między Sprewą a kanałem Odra-Sprewa Najpierw był kanał Fryderyka Wilhelma Ze Sprewą meandrującą po prawej stronie dojeżdżamy wkrótce do małej, leśnej miejscowości Neuhaus nad Sprewą. Panujące tu cisza i spokój są uderzające - to wyśmienite okolice na rowerową ucieczkę z wielkiego miasta. W Neuhaus wjeżdżamy na stary drewniany most zwodzony połączony z zabytkową śluzą. Tutaj rozpoczynał się Kanał Fryderyka Wilhelma (Friedrich-Wilhelm-Kanal) łączący drogi wodne Odry i Sprewy, który przez 200 lat umożliwiał żeglugę z Berlina do Wrocławia. Budowano go w latach 1662-1668, a z Neuhaus prowadził do Brieskow leżącego niedaleko Frankfurtu nad Odrą. Na 27 kilometrach posiadał 13 śluz, które umożliwiały pokonanie łącznie około 27 metrów sumy różnicy wysokości pomiędzy Sprewą a Odrą. Stary kanał ma już dzisiaj znaczenie wyłącznie turystyczne i znów, świetnie wpasowuje się w ten rekreacyjny nastrój tej części Brandenburgii. Droga rowerowa wzdłuż kanału Fryderyka Wilhelma Większość starych śluz, jakie mijaliśmy jadąc doskonałą, kameralną drogą rowerową wzdłuż Kanału Fryderyka Wilhelma, była już mocno nadgryziona zębem czasu. Te które widzieliśmy sprawiały wrażenie, jakby to były ich ostatnie lata, podczas których turyści mają jeszcze okazję je oglądać. Może właśnie to mieli na uwadze autorzy malowidła, jakie pokrywa wrota śluzy w Groß Lindow. Trójwymiarowy obraz namalowany właśnie dla turystów jadących drugim brzegiem kanału sprawia łudzące wrażenie, jakby do śluzy właśnie wpływała niewielka łodź. Dopiero w domu zobaczyłem więcej detali - czaplę, przelatujące kaczki, cień rzucany przez wrota na tablicę z nazwą i datą budowy, ale przede wszystkim idealnie "otwarte" przez malarza wrota, dzięki którym scena nabiera takiego realizmu. Trójwymiarowe malowidło na śluzie kanału Rowerowym mostem do doliny Szlauby Na ostatnim odcinku trasy, za miasteczkiem Müllrose, przeprawę nad Kanałem Odra-Sprewa stanowi jeszcze jeden drewniany pieszo-rowerowy most. Choć tędy nie biegnie nasza trasa, z ciekawością rzucamy na niego okiem. Tutaj początek ma prawie 50-kilometrowy szlak rowerowy Schlaubetal-Radtour biegnący do doliny Szlauby i z powrotem, czyli do efektownego odcinka drogi rowerowej nad jeziorem, którym zachwycaliśmy się pierwszego dnia w okolicach leśniczówki Siehdichum. Fakt, że po niewielkiej dolinie Schlaubetal prowadzi poświęcony jej szlak rowerowy musi świadczyć o tym, że nasze zachwyty z przejazdu po bukowych lasach Brandenburgii nie były przypadkowe. Sam zapisuję sobie tę krótką trasę na długa listę inspiracji. Most pieszo-rowerowy nad Kanałem Odra-Sprewa Dla kogo jest szlak Odra-Sprewa? Jak to w Niemczech - właściwie dla każdego. Żaden przeciętny, zdrowy, silny rowerzysta nie będzie miał najmniejszego problemu, by przejechać rowerową pętlę między Frankfurtem a Berlinem. Ale szlak będzie też wyśmienity dla innych, w tym także dla osób słabszych lub wymagających zwiększonego bezpieczeństwa: dla rodzin z dziećmi w przyczepkach, a przy zachowaniu zwiększonego dorozu nad dziećmi na odcinkach w ruchu ogólnym - myślę że również dla dzieci jadących samodzielnie. Przypominam, takich odcinków nie ma wiele i jeśli dobrze pamiętam, większość z nich to okolice Erkner. Podjazdy - zdaje się, że jeden - przy wyjeździe z Frankfurtu. Bez problemu trasę pokonają także osoby starsze. Myślę nawet, że Odra-Sprewa jest szlakiem bardziej wartym jazdy, na pewno bardziej urozmaiconym niż słynna trasa Odra-Nysa. Droga rowerowa w Brandenburgii Aż 7 tysięcy kilometrów dróg rowerowych Tylko w jednej Brandenburgii znajduje się aż 7 tysięcy kilometrów dróg rowerowych. Łatwo policzyć, że na terenie całego regionu moglibyśmy zorganizować aż ponad 100 różnych jednodniowych wycieczek rowerowych, z których każda biegłaby tylko po bezpiecznej, nieznanej jeszcze infrastrukturze rowerowej. A jeśli jeszcze dodać, że każda wycieczka rowerowa, choćby jednodniowa, jest doskonałą okazją na aktywne spędzenie wolnego czasu, poznanie nowych miejsc, wysłuchanie nieznanych historii i oczywiście na pobycie w przyjemnej atmosferze z bliską osobą lub przyjaciółmi, można wyobrazić sobie, jak ogromnym kapitałem rekreacyjno-społecznym dysponuje region, który posiada rozwiniętą, bezpieczną infrastrukturę rowerową. Zachęcam więc, by podczas Waszych pobytów w bardzo rowerowych Niemczech przyglądać się sposobowi, w jaki dba się tam o ruch rowerowy - i ten codzienny, i ten turystyczny, a następnie przenosić podobne oczekiwania wobec samorządów w Polsce. Na rowerach na szlaku Odra-Sprewa Ambasadorzy turystyki rowerowej w Brandenburgii Na koniec mamy ogromną przyjemność zakomunikować, że jako ambasadorzy turystyki rowerowej w Brandenburgii będziemy zapraszać Was na wycieczki rowerowe do Naszych Sąsiadów jeszcze przez najbliższe dwa lata. W planach mamy między innymi kolejne odcinki Tour Brandenburg, chcielibyśmy przejechać popularną trasę rowerową Berlin-Uznam, która może być niezłą propozycją dla turystów z Polski. Ale bardzo dużo obiecujemy sobie także po szlaku ze Szczecina do Berlina, który już wkrótce zyska ogromną atrakcję w postaci nowego-starego mostu kolejowego w Siekierkach. To będzie na pewno fantastyczna przeprawa łącząca Polskę i Niemcy - Pomorze Zachodnie i właśnie Brandenburgię. Mówimy Wam więc "do zobaczenia" w kolejnych relacjach z Brandenburgii :-) Rugia jest największą wyspą naszych zachodnich sasiadów. Składa się z około 30 półwyspów i wysepek tworząc przepiekny archipelag u wybrzeży Meklemburgii, czyli Pomorza Przedniego. Ta niemicka wyspa to istny raj dla rowerzystów: setki kilometrów przepieknych tras rowerowych rozciągniętych wzdłuż cesarskich kąpielisk, na których nadal czuć powiew elegancji z czasów Belle Époque. Skromne wioski rybackie, stuletnie latarnie morskie, mroczne lasy bukowe i okazałe kredowe wybrzeża klifowe stanowią o różnorodności i oryginalności Rugia? Powodów jest kilka:Jako, że czasu urlopowego nie pozostało nam wiele, postanowiliśmy wybrać się w miarę blisko. Wcześniej zwiedziliśmy już Borholm, tym razem padło na niemieckie wyspy Uznam i Rugia, na które z łatwością dostać się można ze Świnoujścia. Pomysł na tą wycieczkę wyszedł od kolegi Przemka. Szybko go podchwyciliśmy i na 3 miesiące przed wyjazdem rozpoczęliśmy przygotowania. Miała to być moja pierwsza kilkudniowa wyprawa rowerowa pod namiot. Przed wyjazdem zakupiłem jedynie sakwę na kierownicę. Resztę już mieliśmy, czyli: 4-os namiot i extrawheel na spółkę z kolegą (trzecia osoba miała swoje rzeczy w sakwach). Nasza wyprawa na wyspy Uznam i Rugia zakończyła się prawie pełnym sukcesem. Zabrakło nam jednego dnia aby zwiedzić drugą część Rugii i skalisty przylądek Kap to było 3 godzinnym opóźnieniem przy podróży pociągiem z Gdyni do Stargardu Szczecińskiego a następnie niewielkimi komplikacjami przy połączeniu pomiędzy Stargardem a Świnoujściem. Zacznijmy jednak od początku... Pierwszy dzień standardowo zaczął się od zbiórki na peronie w Gdyni Głównej (przynajmniej tak planowaliśmy). Po przybyciu na miejsce okazało się, że brakuje kolegi wraz z extrawheel a jego telefon milczy. Co gorsze nie mieliśmy tym samym namiotu (który był zapakowany na przyczepkę) zaś ja nie miałem gdzie schować swoich rzeczy. Krótko mówiąc, cały wyjazd legł w gruzach zanim jeszcze się na dobre zaczął. Pociąg oczywiście odjechał bez nas. Nie trzeba tu chyba dodawać jak byliśmy wściekli. Wiedzieliśmy jednak że za trzy godziny jest kolejny, a ten wypad nie może się tak zakończyć! Poszliśmy więc przebukować bilety i czekaliśmy. Jak się potem okazało, koledze w budziku baterie padły a sen miał tak twardy że nawet dzwoniącego telefonu nie usłyszał. Na szczęście na drugi pociąg zdążył i tak zaczęła się nasza wyprawa. A to był dopiero jej opóźnienia przy starcie pierwszego dnia udaje nam się przekroczyć polską granicę w Świnoujściu i dojachać do pierwszego planowanego postoju na polu namiotowym w Kalrshagen. Mijane po drodze miasteczka Ahlbeck i Banin ze swoimi starymi rezydencjami / willami i molem do bólu przypominają Sopot i robią na nas duże wrażenie, ale nie tak bardzo jak pole namiotowe. Można było na nim obejrzeć film w kinie albo zjeść posiłek w jednej z wielu knajpek. Nie mieliśmy także obaw przy zostawieniu rowerów przed namiotem (widać było, że otaczają nas ludzie dość zamożni) . Cena noclegu od osoby + namiot wahała się od 8-13 Euro za dobę. Drugiego dnia dojeżdżamy do Peenemünde. Zgodnie z tym co podaje wikipedia w Peenemünde w czasie II wojny światowej mieścił się niemiecki ośrodek badań nad nowymi broniami III Rzeczy nad broniami V-1 i V-2. Obecnie jest tam muzeum, które można zwiedzić (tu muszę uprzedzić że jego zwiedzanie zajmuje ok. 2 godz.). My nie mieliśmy na to tyle czasu więc zrobiliśmy sobie tylko kilka fotek przed starym okrętem podwodnym (Ciekawostką jest radziecka gwiazda na kiosku) i ruszyliśmy dalej. Po przeprawieniu się promem do Feest ruszyliśmy drogą na Rugię. Tu mieliśmy nie lada problemy kiedy kilka razy próbowaliśmy ominąć szlaki rowerowe w celu maksymalnego skrócenia drogi (nie róbcie tego bez GPS albo dobrej mapy) Niestety mocno zabłądziliśmy, a wielokrotne próby pytania się o drogę kończyły się niepowodzeniem (wynikało to głównie z naszej słabej znajomości niemieckiego). Nie mając wyjścia musieliśmy jechać drogami głównymi, pomimo zakazu ruchu rowerem po drodze mijając wieś Wieck z starym zwodzonym mostem. W końcu około godz. dotarliśmy bezpiecznie do Stahlbrode i przeprawiliśmy się na Rugię. Wiedzieliśmy że od tego punktu trzeba szukać jak najszybciej pola namiotowego. Najbliższe było w Zicker i tam się zatrzymaliśmy. Noc spędzona na polu różniła się mocno od tej w Karlshagen. Wylądowaliśmy z namiotem w środku konfliktu pomiędzy głośno imprezującą młodzieżą a jakąś wrzeszczącą na nich kobietą przez co pół nocy "mieliśmy w plecy". Ranek kolejnego dnia wynagrodził moje cierpienia jak przypadkowo trafiłem na plażę nudystów. Pole namiotowe było 50 metrów od plaży więc z samego rana poszedłem się wykąpać. Jakie było moje zdziwienie kiedy po dotarciu na miejsce stwierdziłem że kapią się tam same gołe kobiety. Ja nie miałem tyle odwagi i wszedłem do wody w kąpielówkach. Po spakowaniu się i odebraniu kaucji z recepcji ruszyliśmy dalej przez Garz i Pitbus w kierunku na Sellin. Daje się tu odczuć niesamowitą kulturę na drogach. Nikt na nas nie trąbi. W Sellin dzielimy się na dwie grupy. Kolega podejmuje wyzwanie i postanawia jechać rowerem do Sassnitz wzdłuż wybrzeża zaś nasza dwójka wsiada na prom. Prom odbija z przepięknego starego mola z uroczym pawilonem. Naprawdę robi to wrażenie, tym bardziej jak się stoi na szczycie schodów prowadzących na molo. Do Sassnitz docieramy na 5 min przed przyjazdem kolegi, wiec nie przyszło nam długo na niego czekać. Tutaj decydujemy się jechać bezpośrednio na pole namiotowe w Hagen zostawiając wszystkie okoliczne atrakcje na kolejny dzień. Decyzja okazała się o tyle trafna, że na 5 min po rozstawieniu namiotu przychodzi oberwanie chmury. Po nocnych opadach, poranek wygląda dość obiecująco. Świeci słońce a pojedyncze chmury dość szybko uciekają. Zostawiamy więc rozstawiony namiot wraz z bagażami i ruszamy na zwiedzanie kolejnej wielkiej atrakcji na tej wyspie, czyli Parku Jasmund. Tam za cenę 8 euro można wejść na najwyższy klif - Königsstuhl i podziwiać okazałe kredowe wybrzeże klifowe. Znajduje się tu także najwyższe wzniesienie Rugii - Piekberg (161 m które przyszło nam zdobywać w drodze do Hagen. A potem to już był tylko powrót. Podsumawanie:Wyprawa była udana a samą trasę można uznać za bardzo dobrą dla rowerzystów. Oczywiście nie udało nam się zwiedzić wszystkiego. Może to i dobrze? Wciąż mam powód, żeby tam wrócić. Na pochwałę na pewno zasługują dobrze przygotowane trasy rowerowe. Są one świetnie oznaczone. Wielokrotnie są to wydzielone trasy asfaltowe, które wiją się wzdłuż normalnych dróg. Na samej wyspie można spotkać autobusy z wydzielonymi przyczepkami na rowery (coś czego nie uraczymy w Polsce) Pokonany dystans: ok. 300 kmTrasa: Świnoujście - Karlshagen - Peenemunde - Freest - Loissin - Greifswald - Stahlbrode - Glewitz - Zicker - Garz - Pitbus - Sellin - Sassnitz - Hagen - Sagard - Lietzow - Bergen - Garz - Gustow - Stralsund Grupa: Trzy osobyNasz sprzęt: Przyczepka Extrawheel + sakwy. Na przyczepce wieźliśmy 4 os. namiot oraz wyposażenie moje i kolegi Janusza . Reszta była w sakwach. Autor: Krzysztof RatajczakRelacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej Gdynia Rippers Opracował: Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście. Można by powiedzieć: "cudze chwalicie, a swego nie znacie". Cóż, ilekroć nie przejechalibyśmy Wyspy Sobieszewskiej, ilekroć nie pokazalibyśmy jej piękna, to i tak długo jeszcze nie będzie to eldorado dla rowerzystów. Miejscem takim jest natomiast nadbałtycka Wyspa Uznam, gdzie na rowerzystę czeka nie tylko rozbudowana sieć oznakowanych dróg rowerowych, ale i cała komunikacja przystosowana do przewozu jednośladów. Tam temat ekologii jest na pierwszym miejscu, dlatego też znaczna część turystów porusza się właśnie na dwóch kółkach. Znudziły nam się nieco weekendy wokół Trójmiasta, dlatego też na sobotę i niedzielę wybraliśmy się za zachodnią granicę. Chcąc ograniczyć koszty, nocleg załatwiliśmy sobie w samym centrum Świnoujścia. Do naszej dyspozycji mieliśmy przede wszystkim wygodne, kilkuosobowe mieszkanie i bezpieczne pomieszczenie do przechowania rowerów, co w zupełności wystarczy nawet bardziej wymagającemu rowerzyście "na wakacjach".Wyspę Uznam objechać można na kilka sposobów, choć rowerzyści udający się na pętlę wokół wyspy zazwyczaj rozpoczynają swą wycieczkę od strony północnej i trasy wiodącej przez nadmorskie kurorty. Nasza trasa po części skupiła się na nieco mniej znanych miejscowościach leżących w głębi wyspy, a także polsko-niemieckim szlaku rowerowym "śladami Lyonela Feiningera". Zafascynowany kubizmem amerykański malarz i grafik pochodzenia niemieckiego spędził na wyspie część swojego życia, malując i rysując pejzaże, sławiąc sztuką piękno architektury tych ziem. Na całej 50-kilometrowej trasie jego imienia, w podłożu umieszczono tablice chodnikowe z wmurowaną okrągłą płytą oznakowaną numerem danej stacji. Strzałka na płycie wskazuje obiekt, jaki szkicował artysta. Szlak nosi nazwę "Papileo". Więcej ciekawostek na niemieckiej stronie poświęconej 1: Pętla wokół Wyspy Uznam; dystans: 75 km Mapa i ślad gps naszej wycieczkiWyruszając śladem Lyonela Feiningera, wycieczkę rozpoczęliśmy od południowej strony wyspy, zagłębiając się w przeuroczym jej zielonym krajobrazie. Trasa rowerowa w większości wiedzie tu z dala od szosy, a jeśli nawet ją przecina i niekiedy prowadzi tuż obok, to w weekend nie spotkamy tu żadnego auta. Mieszkańcy Wyspy Uznam postawili na ekologię i zdrowy tryb życia, dlatego też poruszają się tu głównie na dwóch kółkach, podobnie jak my wybierając się na jakąś krajoznawczą wycieczkę, bądź z nieco większym ekwipunkiem na wypoczynek nad wodą. Wśród rowerzystów jest wiele osób starszych , co jednak nikomu nie przeszkadza, by miło się pozdrowić na trasie. I choć krajobraz bardzo zbliżony jest do naszego, to przez kilka miłych gestów od razu można poczuć zmianę klimatu !Pierwszą niemiecką miejscowością na naszej trasie jest mała osada o nazwie Kamminke. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie skansenu. Jednak to tylko złudzenie a domy są jak najbardziej zamieszkałe. Takich urokliwych wioseczek jest na wyspie więcej - domy kryte strzechą, z uroczym ogródkiem i wiejskimi kwiatami, dookoła porządek, ład i skład. Żadnych dziur w jezdni, popękanej nawierzchni dróg rowerowych, czy krzywizn. Żadnej trawy wchodzącej z miejskiego trawnika na trasę rowerową, nie mówiąc już o chwastach. Takie drobiazgi, a jednak to istotne elementy różniące dwa sąsiadujące ze sobą się ścieżką rowerową przez Garz i Bossin dojeżdżamy do Dargen, gdzie miłośnicy myśli technicznej NRD w 1997 r. utworzyli muzeum techniki i motoryzacji. Kolejna miejscowość - Stolpe - również oferuje turystom moc atrakcji: kościół oraz zamek, który przez wiele pokoleń należał do rodziny Schwerin (przed zamkiem można zapoznać się z rysem historycznym budowli i to w języku polskim!).Następnie asfaltową ścieżką przez las docieramy do miasteczka o tej samej nazwie co wyspa, czyli do Usedom - średniowiecznego centrum gospodarczego i politycznego wyspy. W małym porcie nad jeziorem Uzedomskim, z którego wąskim przesmykiem Kehle można przepłynąć na Zalew Szczeciński udajemy się do knajpki na małą przekąskę... Przed nami jeszcze długa droga, a miejscowość to nawet jeszcze nie połowa naszej trasy. Atrakcji turystycznych nie sposób tu przeoczyć, przy szlakach znajdują się kierunkowskazy, które wskazują rowerzystom ciekawe miejsca. Malowniczą osadą na naszej trasie jest także maleńki port rybacki pod miejscowością Rankwitz, gdzie zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek i obiad. Jak się okazuje, kuchnia niemiecka wcale nie jest taka ciężka i tłusta. W knajpce przeważają potrawy rybne, co pozwala nam nabrać energii przed kolejnymi kilometrami naszej podążamy do miejscowości Morgenitz, w której znajduje się stary, XV-wieczny romański kościółek z drewnianą dzwonnicą. Wokół kościoła rosną stare lipy i morwy, które wg tutejszej legendy sadzono za czasów Fryderyka II Wielkiego, który próbował założyć na tych terenach hodowle jedwabników. Kolejnym pretekstem do krótkiej przerwy jest miejscowość Mellenthin, gdzie warto zobaczyć "zamek na wodzie". Został on wzniesiony na polecenie Rüdigera von Neuenkirchen, a swoją nazwę wziął od fosy, która otacza obiekt. Przez fosę do zamku prowadzi kamienny most, którego przekroczenie kosztuje 2 euro. Zamek został odrestaurowany, a obecnie znajduje się tam hotel i wykwintna restauracja, my jednak jesteśmy już po obiedzie, a następną przerwę planujemy dopiero nad morzem...Kilka kilometrów dalej zajeżdżamy do miejscowości Benz, gdzie odbijemy nieco ze szlaku, aby zobaczyć wiatrak typu holender. Stoi on na niemałym wzniesieniu, z którego rozpościera się przepiękny widok na nieopodal leżące jeziora: większe Schmollen i Gothen oraz pięć mniejszych. Po przepięknej krajoznawczej trasie wiodącej południowo-zachodnią częścią wyspy docieramy nad jedno z morskich kąpielisk - Bansin. Dzisiejszy charakter miejscowości tak samo jak w innych słynnych nadmorskich miejscowościach Wyspy Uznam - Ahlbeck i Heringsdorf wyznaczają ekskluzywne hotele i pensjonaty, jak też piękna szeroka plaża, molo spacerowe, urokliwe otoczenie nadmorskiego lasu, malowniczo położone jeziora i przyjazne gościom lokale. My również po drodze skusiliśmy się na kawę i lody dla ochłody... a także piwo. Okazałe wille wzdłuż promenady cesarskiej pobudowane są w stylu architektury kąpieliskowej z XIX w i kryją w swych murach bogatą historię. Zadbane klomby oraz cierniste aleje sosen i klonów, w zestawieniu z jasnymi fasadami kamienic i hoteli, tworzą pełen harmonii obraz. Natomiast szerokie plaże nadmorskiej promenady pozwalają na niekończące się spacery brzegiem morza. Molo w Ahlbecku to najbardziej rozpoznawalna budowla niemieckiej części wyspy Uznam. Nie każdy wie, że jest to najstarsze drewniane molo na wybrzeżu. Powstało ono ponad 100 lat temu - w 1898 r., ale prace zaczęły się już w roku 1982. Później udostępniono je dla statków i łodzi. Otworzono tam także restaurację i scenę pod gołym niebem. W latach dwudziestych ubiegłego stulecia przykryto fragment części spacerowej najpierw płóciennym zadaszeniem, a potem drewnianym dachem. Na początku lat czterdziestych kra lodowa zniszczyła część przystani, ale odbudowano ją w 1952 r. W latach 70. podpory nośne zamieniono z drewnianych na stalowe, a w latach 80. zdjęto dach. Molo w Ahlbecku jest wpisane do rejestru zabytków. W 1993 roku przeszło modernizację, dzięki której mogą podpływać do niego i cumować na jego skraju statki "Białej Floty". Z wychodzącego na 280 m w morze mola roztacza się wspaniały widok na Świnoujście, port i położoną tam najwyższą latarnię morską na brzegach 2: Wycieczka na piwo do Wolgast; dystans: 48 km Mapa i ślad gps naszej wycieczkiJako, że tego dnia czekała na nas dość długa droga powrotna do Trójmiasta, postanowiliśmy ten dzień spędzić bardzo spokojnie. Chcąc nacieszyć się jak najdłużej tutejszymi klimatami, postanowiliśmy jeszcze raz przejechać się przez nadmorskie kurorty, a także skosztować wykwintnego niemieckiego piwa. Jako że była piękna i słoneczna niedziela, ciężko było nam znaleźć choć skrawek plaży z dala od tłumów, dlatego też udaliśmy się nieco dalej. Jadąc jednak przed siebie dotarliśmy w końcu na przeciwległy brzeg wyspy, nad Cieśninę Piana, gdzie po przeciwległej stronie mieści się miejscowość Wolgast. Z uwagi na jej imponujący most zwodzony, miasto nazywane jest "bramą na Wyspę Uznam". Tak jak na wybrzeżu ciężko gdziekolwiek na plaży czy w knajpce znaleźć miejsce, tak tu, na małym ryneczku nad wodą, było cicho i głucho. Na pierwszy rzut oka myśleliśmy, że może trafiliśmy na jakąś przerwę bądź popołudniową sjestę. Szybko jednak to my staliśmy się centrum zainteresowania lokalnych restauratorów i dzięki temu mogliśmy wybrać sobie najbardziej przytulne miejsce, o jakim wcześniej nawet nie śniliśmy. Po zaspokojeniu potrzeb gastronomicznych, udajemy się na krótką wizytę w 750-letni Wolgast był niegdyś siedzibą książęcą. Dziś zachwyca swoimi pełnymi wdzięku uliczkami, zakątkami i podwórkami, historycznymi fasadami i budynkami, takimi jak stary ratusz, kościół Św. Piotra z odrestaurowanymi grobowcami książąt pomorskich, kaplicą Św. Gertrudy, a także domem urodzin Philippa Otto Runge - jednego z najznakomitszych malarzy niemieckiego romantyzmu. Wygląd miasta zdominowany jest poprzez kamieniczki mieszczańskie z XVIII i XIX wieku. Miasto otaczają wody Cieśniny Piana, a także piękne lasy. To jednak miejscowość przelotowa miedzy Wyspą Uznam a Rugią, o której też intensywnie myślimy... W naszych głowach roi się od różnorodnych pomysłów, które staramy się realizować czy to w weekendy, czy w tygodniu po pracy. Choć Wyspa Uznam nie jest za wielka, w dwa dni zobaczyć można całkiem sporo. Wiadomo, gdybyśmy mieli trochę więcej czasu, z pewnością poświęcilibyśmy nieco więcej czasu na różnorodne atrakcje na wyspie, a także plażing i kąpiel w morzu. Niektóre odwiedzone przez nas miejsca zobaczyliśmy tylko z zewnątrz. Od wewnątrz natomiast udało nam się poznać jedynie niemiecką kuchnię, która wcale nie jest tak ciężka, jak opowiadają. GALERIA ZDJĘĆ; fot. Krzysztof Kochanowicz Relacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej 3miasto Mamy co chwilę nowe pomysły, które realizujemy w wolnym czasie, czy to po pracy, czy w wolny weekend, dlatego nie sposób się z nami nudzić. Jeśli więc masz ochotę bawić się razem z nami, nie zastanawiaj się dłużej. Dołącz do nas, to nic nie kosztuje! Zabierz więc rodzinę, znajomych, albo po prostu przyjedź by poznać nowe do ludzi pozytywnie zakręconych!O naszych inicjatywach, dowiesz się regularnie odwiedzając naszą stronę internetową. Organizujemy nie tylko wycieczki rowerowe. Przez cały rok kalendarzowy wybieramy się także na wędrówki piesze, marsze Nordic Walking, kajak. W zależności od sezonu uprawiamy różnego rodzaju sporty wodne, rolki, łyżwy, narty, snowboard. Jeśli zaś chcesz regularnie otrzymywać od nas wszelkie newsy, możesz napisać maila z prośbą o przyłączenie się do "listy sympatyków GR3". Wtedy zawsze będziesz na bieżąco ze wszelkimi wydarzeniami. Kontakt e-mail: gr3miasto@

trasy rowerowe na wyspie uznam